3 października 2017

Dziś temat nasunął mi się sam. Chciałam o czym innym, ale nie mogę.

Dobry wieczór! ;)



Wróciłam właśnie z filmu 'Botoks'. Widziałam zwiastuny, szczerze mówiąc nastawiłam się na film pokroju Pit Bulla. Chciałam się pośmiać za wszystkie czasy i wyjść ze łzami w oczach. Wyszłam, ale nie z tymi z radości, a ze smutku. Może ze współczucia. A może to efekt uboczny tych drastycznych w przekazie scen. Na litość Boską. Pokazujemy cud narodzin w tak strasznych realiach! Nie życzyłabym sobie ani nikomu z Was być w takim szpitalu. Wszystko ładnie pięknie, mamy czarny humor i mnóstwo przecinków, ale do cholery!, film ma zdecydowanie drugie dno. Pomimo, że jest mocny (jak właśnie większość osób go określała, i już rozumiem czemu)  to niesie naukę i lekcję. Dziecko to naprawdę cud. 
I jeśli na sali była choć jedna osoba, która zmieniła światopogląd to to ma sens. 


To tak jak z głoszeniem świadectwa. Słucha go 10 osób. 9 popuka się w czoło albo litościwie przytaknie, ale do 1 trafi i odmieni jej życie. Więc świadectwo miało sens.
Tak samo podchodzę do tego filmu. Nie umiem go ocenić w 10punktowej skali na filmwebie, to nie jest takie proste. Ale uważam, że zrobienie go miało sens. I te drastyczne sceny też. Gdyby takie nie były nie odmieniłyby serca. Wierzę głęboko, że oprócz szerokiej krytyki filmu, zrobi też coś dobrego. Oby! 
Ja osobiście, ani nie polecam ani nie krytykuję. Nie w przypadku tego filmu.
Najbardziej podobała mi się jedna piosenka. Ot co.




Dobranoc Dzieciaczki Boże.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

24 października 2017

19 grudnia 2017

29 września 2017