30 września 2017
Dobry wieczór!
Jak mija sobota? Imprezowo? Pielgrzymkowo?
U mnie laba, jak to w soboty. Chyba się starzeję, bo zabijają mnie moje własne rytuały ;)
Szukałam dziś sukni ślubnej, wiesz?
Nie dla siebie, ale dla swojej pani młodej :)
Sobie już upatrzyłam!
Tak, tak, to nie dla mnie; no wieeeem ;)
Dzisiaj, jako że rozgadałam się już w poście piątkowym, chciałabym wstawić wiersz.
Skoro za suknią chodziłam, a w powietrzu krążyła miłość, to poniżej i o miłości będzie. Ale innej.
Wiersz Jana Twardowskiego, więc niebanalny.
Boję się Twojej miłości
Nie boję się dętej orkiestry przy końcu świata
biblijnego tupania
boję się Twojej miłości
że kochasz zupełnie inaczej
tak bliski i inny
jak mrówka przed niedźwiedziem
krzyże ustawiasz jak żołnierzy na wysokich
nie patrzysz moimi oczyma
może widzisz jak pszczoła
dla której białe lilie są zielononiebieskie
pytającego omijasz jak jeża na spacerze
głosisz że czystość jest oddaniem siebie
ludzi do ludzi zbliżasz
i stale uczysz odchodzić
mówisz zbyt często do żywych
umarli to wytłumaczą
boję się Twojej miłości
tej najprawdziwszej
A teraz przeczytaj to jeszcze raz.
Nie przelatuj tak wzorkiem, nie zrozumiesz.
Przeczytaj na głos i celebruj.
Czytaj to jak modlitwę. To przecież pokorne wyznanie miłości i strachu.
Strachu przed tak niezrozumiałą miłością.
Nieogarnięta jest miłość ludzka. Ok, ja nie ogarniam. A miłość boska?
Istny kosmos!
[LINK]Wciąż mnie zadziwiasz
innej
tej najprawdziwszej
A teraz przeczytaj to jeszcze raz.
Nie przelatuj tak wzorkiem, nie zrozumiesz.
Przeczytaj na głos i celebruj.
Czytaj to jak modlitwę. To przecież pokorne wyznanie miłości i strachu.
Strachu przed tak niezrozumiałą miłością.
Nieogarnięta jest miłość ludzka. Ok, ja nie ogarniam. A miłość boska?
Istny kosmos!
Komentarze
Prześlij komentarz