17 września 2017

Cześć! ;)


     Jak obiecałam, dzisiaj napisze o tym, o czym chciałam napisać wczoraj ;) Aby mnie już nic nie podkusiło zanim zacznę opowiadać swój dzisiejszy dzien przejdę do meritum, które od dawna chcę wyartykułować. Artykuułuję zatem pisząc.:)



Wszystko w życiu jest przemijalne, i to jest fakt oczywisty, prawda? Ba! Nawet życie jest przemijalne więc logicznym jest, że wszystko co na ziemi też ma swoją datę ważności. Chcielibyśmy aby takie dary jak miłość, przyjaźń, zdrowie, wiara; trwały niezmiennie do końca naszego życia. Ale co jeśli tak nie jest? Jak sobie wtedy z tym radzimy, stojąc przed tak trudnym egzaminem?

        Mowa tu będzie o ludziach. W dzisiejszych czasach mam wrażenie, że ludzie odchodzą w ekstremalnie szybkim tempie. Uciekają jak uchodźcy. I nie mówię, że nie mam świetnych znajomych, bo mam- tak jak wspominałam w pierwszym poście- ale uciekanie ludzi, i zaniedbywanie znajomości można już chyba zaliczyć do chorób społecznych. Ok, moją największą chorobą są te przeklęte fajki, które co jakiś czas rzucam i wracam. Ale no holender, ludzi się tak nie rzuca! Uważam, że ludzie i relacje, które z nimi mamy, jeśli są zdrowe, są wspaniałe! Są jedną z naprawdę najcudowniejszych rzeczy na świecie! Ale tak łatwo jest nam z tego zrezygnować. I zauważyłam to już dłuższy czas temu, ale naiwnie umniejszałam każde takie zjawisko jakby podświadomie nie chcąc na to się godzić.

       Bo tu powstaje pytanie. Po co dany człowiek pojawia się w moim życiu, jeśli za chwile znika i pozstaje po nim mniejsza lub większa pustka? To po co mi to było? Ok, wniósł do mojego życia COŚ, ja do jego życia też coś pewnie wniosłam jeśli chciał to wziąć, ale co?, że niby to wszystko? I już, koniec? Zawsze jednakowo mnie to dziwi i zaskakuje. Ale wtedy przypominam sobie, że dla chrześcijanina nie ma przypadków i wszystko to co się przydaża jest po coś, jest częścią większego boskiego planu. Idąc tą drogą, każda osoba, którą spotykamy na naszej drodze ma wypełnić jakieś zadanie, albo my mamy je wypełnić. Kwestia czy to dostrzeżemy, czy faktycznie zadziałamy tak jak należy i przejdziemy nad tym do porządku dziennego. Nawet jeśli niektóre z naszych znajomości nie rozwiną się w taki sposób jak tego bardzo pragnęliśmy, to wszystkie pomogą nam wynieść z tego jakąś lekcję na przyszłość. Być może dadzą wiedzę merytoryczną, aby pomóc w podobny sposób w przyszłości. Nie powiem, ale często mam wrażenie, że właśnie to mi się przydarza. Pan Bóg stawia mi na drodze przeróżne osoby, z którymi jak to mam w zwyczaju nadzwyczajnie szybko łapie dobry kontakt. Zawsze jest tam jakaś historia, w którą wchodzę swoimi buciorami i staram się pomóc na tyle na ile zdołam. Czasem za bardzo, jak na empatyczną osobę przystało. Ale zawsze jestem. A jak nic nie pomaga, to pozostaję w modlitwie, czy ta osoba tego chce czy sobie nie życzy; czy o tym wie czy nie ma pojęcia. Kiedy nie wiadomo już co robić, co powiedzieć, w którą stronę się kierować- modlitwa zawsze jest najlepsza. Przecież miłosierny Bóg uwielbia się nad nami pochylać i cieszy się, kiedy prosimy go o pomoc. Wierzę głęboko, że to naprawdę ma sens, że spotykamy tych ludzi, których spotykamy, nawet jeśli chwilę, ale zawsze po COŚ.



        To wciąż niekończące się lekcje. Każdy człowiek jest inny. Każdy nosi w sobie jakieś historie. Patrząc na 'najszczęśliwszego człowieka na ziemi' nie mamy pojęcia jakie historie i wspomnienia w sobie nosi. Rozbieranie duszy człowieka jest fascynujące. To ile możemy czerpać z tych historii jest niesamowite. Uczyć się na czyichś błędach nie jest łatwo, tak samo jak łatwo nie jest zmusić kogoś by uczył się na moich błędach. Chociaż chciałoby się tego najbardziej na świecie- przestrzec swoich bliskich przed złem, które już się przechodziło samemu- nie jest to możliwe. Każdy człowiek posiada wolną wolę i przekonanie o słuszności swoich decyzji. Każdy w swej autonomi pragnie przeżyć swoje życie po swojemu, a tkwiąc w centrum danej historii nie da się spojrzeć na nią z dystansu ani z perspektywy czasu. To nielogiczne. Ważne aby konsekwentnie przy drugim trwać. I nawet jeśli ta osoba pomocy już nie chce, kiedy na pozór już wszystko u niej ok- trwać. Oddać przeświadczenie, że jesteśmy.


Mówi się, że przyjaciół poznaje się w biedzie. No i pewnie! Tych najlepszych przyjaciół sprawdza się właśnie wtedy. Ale XXI wiek pokazuje, że czasami łatwiej czy wygodniej jest dzielić się swoimi smutkami (w krótszym okresie czasu a intensywniej) niż codziennymi radościami (długotrwała relacja).


[LINK] Przyjaciela mam


Życzę Wam Kochani z całego serca (!) sprawdzonych przyjaciół i dobrych ludzi na swojej drodze. :) I módlcie się o to, bo to naprawdę skarb i łaska nie czuć się samotnym w sali pełnej ludzi! :) 

Dostrzeż w każdym człowieku cel i sens. Dostrzeż Jezusa, będzie już prosto :)
Amen i błogosławionej nocy! :)




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

24 października 2017

19 grudnia 2017

29 września 2017